Geocaching Party 2019 #3 - gadżety i drobiazgi
Jak już napisałam w poprzednich dwóch postach na ten temat - impreza odbywająca się pod nazwą Geocaching Party - Warszawskie legendy po prostu nie mogła się obyć bez Syrenek. Oprócz tych z logo imprezy i z logbooka, czyli księgi gości, wszędzie można było natrafić na przeróżne syrenie drobiazgi. Taki syrenkowy plankton.
Zdjęcie powyżej przedstawia dwie z licznych Syrenek jakie powstały podczas warsztatów pod roboczym tytułem "Wypchaj sobie Syrenkę". Dla mniej zaawansowanych manualnie przewidziana była nieco prostsza w wykonaniu Złota Kaczka.
Wprawne oko wypatrzy na identyfikatorze młodej uczestniczki jeszcze dwie Syrenki. No i Bazyliszka.
W ramach pamiątki z imprezy można sobie było nabyć specjalny dedykowany przedmiot podróżny (tzw. travel bug) z indywidualnym kodem, dzięki któremu można każdy taki obiekt śledzić na stronie geocaching.com.
A zupełnie za darmo przybić sobie całą kolekcję pieczątek - trzy z postaciami z blaszki powyżej, jedną z logo imprezy i jedną z Syrenką nabitą w... nie, nie w butelkę, ale w laboratoryjną kolbę.
Jak widać - każda z pieczątek też ma swój unikalny kod, czyli jest przedmiotem podróżnym, i można je "odkryć" na stronie geocaching.com.
Syrenka w kolbie to symbol dodatkowej zabawy zwanej Adventure Labs. Więcej o AL już było na blogu, krótko rzecz ujmując - są to wirtualne, tematyczne spacery, do których potrzebna jest dedykowana aplikacja na smartfona. Na tę imprezę przygotowaliśmy kilka scenariuszy takich spacerów. Syrenki miały jeden cały scenariusz dla siebie, ale był też spacer poświęcony warszawskim legendom... kulinarnym.
Po jeden z etapów nie trzeba było daleko chodzić, wystarczyło znaleźć w kąciku gastronomicznym skrzynki z tradycyjną warszawską oranżadą.
Oranżadę można było sobie również nabyć po cenach promocyjnych. A za jednego złocisza można się było zaopatrzyć w specjalnie na tę okazję wydaną jednodniówkę Geokeszerski Kuryer Warsiawski - oczywiście z Syrenką w nagłówku.
Gazeta rozeszła się jak ciepłe bułeczki. O ile pamiętam nie zdążyłam nawet kupić jednej sztuki. Chyba muszę się upomnieć u wydawcy o egzemplarz autorski ;)
Na koniec jeszcze dwie malutkie Syrenki-magnesy, które przypłynęły na imprezę z gośćmi.
Komentarze
Prześlij komentarz