#200 Syrenka warszawskiego konduktora
Ta Syrenka, została ustrzelona w środowisku naturalnym, czyli w zabytkowym tramwaju, nie w żadnym muzeum, tylko w trasie. Żaden konduktor nie ucierpiał podczas robienia tego zdjęcia.
Tramwaje Warszawskie we współpracy z Kołem Miłośników Komunikacji Miejskiej uruchamiają z okazji rozmaitych świąt i innych ważnych dni linie specjalne. Można się wtedy przejechać zabytkowym tramwajem obsługiwanym przez wolontariuszy z KMKM, którzy pilnują, żeby nikogo nie przytrzasnęły zabytkowe drzwi oraz chętnie dzielą się swoją wiedzą.
Tego konkretnego dnia historyczne pojazdy wyjechały na miasto z okazji Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
Syrenkę, dzięki uprzejmości znajomego konduktora, ustrzeliłam prosto z czapki, wykonanej na specjalne zamówienie, według wzoru najprawdopodobniej galowego nakrycia głowy nadzoru ruchu. Stanowiła komplet do aktualnie obowiązującego wzoru umundurowania stosowanego przez Tramwaje Warszawskie.
Więcej o Syrence Tramwajów Warszawskich i o zabytkowych tramwajach tutaj KLIK!
I jeszcze do statystyk - to jest wpis #200. Kiedy to zleciało...
Syrenka ustrzelona 13 stycznia 2019 lustrzanką Canon EOS 40D.
UPDATE 19.01.2023:
Fantastyczny tekst na temat czapek używanych w MZK znalazłam na FB na profilu Warszawy historia ukryta - spacery. Autorem tekstu jest p. Włodzimierz Winek i pozwolę sobie przytoczyć całość, bo takie rzeczy lubią w sieci ginąć:
Swego czasu na fb pokazały się fotki kierowców dawnego warszawskiego MZK odnalezione w Młodzieżowym Domu Kultury przy Łazienkowskiej (MDK). Wywołały spore zaciekawienie, moje również i włączyłem się w owe „wykopaliska”. Dzisiaj już wiemy, że były wykonane prawdopodobnie podczas warszawskich rozgrywek Ogólnopolskiej Spartakiady Młodzieży, które odbywały się późną wiosną 1969 roku na terenach sportowych sąsiadującej z MDK - Agrykoli przez uczestników zajęć koła foto w MDK. Uczestnicy fotografowali głównie uczestników zawodów, ale i to co jest obok. Powstały przy okazji portrety kierowców MZK. Patrząc na te zdjęcia, zapewne młodzi adepci sztuki foto powielali pewien kanon stworzony przez zawodowców, jeśli chodzi o fotografię w cyklu człowiek przy pracy – kierowca autobusu. Z racji zajmowania się zawodowo gromadzeniem historii warszawskiej komunikacji podobnych zdjęć, w tym ustawieniu widziałem kilkaset. W swoich zbiorach mam niemal identycznych kilkadziesiąt wykonanych m. in przez uznanych, zawodowych fotografów. Tutaj jednak chciałbym pokazać jedną ze zbioru MDK, która dla mnie jako badacza historii nieco mnie zaintrygowała. Głównie z powodu czapki. Wydawać by się mogło, ot zwykła czapka, typu – maciejówka. Otóż nie, nie jest to standard. Za nią kryje się kawał ciekawej historii. Jej kształt był wypracowany przez lata. Dla znawców mundurologii w jej kształcie, wykończeniu jest wiele informacji, których nie widza pasażerowie autobusu a jedynie ludzie z branży. I tak otok czapki był czarny, zastrzeżony dla kierowców. Inne otoki granatowe mieli konduktorzy, motorniczy, czerwone nadzór.
Sznur na otoku, jego grubość, kolor to także odzwierciedlenia lat pracy, stanowiska. I tak gruby dostawało się po min. 10 latach pracy. Przeplecenie wokół Syrenki można było zrobić już po 5 latach ale cienkiego sznura, Gruby po 15 latach. To była cała hierarchia ceremoniał, który niemal do połowy lat 70-tych XX wieku był celebrowany w MZK. Czapka w kolorze granatu z czerwoną bizą na tzw. koronie z paskami w kolorach zółtym i czerwonym była niepowtarzalna i rozpoznawalna z daleka, Dla wielu autobusiarzy była powodem do dumy, szczególnie dla tych, którzy znali jej historię która zaczynała się jeszcze w 1905 roku. Ciekawych szczegółów jest o wiele więcej. Tym wpisem chciałbym drogich faejsbukowiczów zainteresować tematem trambusowej mundurologii, która w dziejach Warszawy mała spory wkład, a o którym tak niewielu wie. Pewnym liźnięciem tematu jest niedawno wydana książka – Trambusowa mundurologia, która powinna co nieco rozjaśnić ukryty w mrokach historii temat.
Zdjęcie, o którym mowa w tekście, wygląda tak:
To kierowca, a nie konduktor w tramwaju, ale czapka podobna.
A książkę trzeb będzie przeczytać.
Komentarze
Prześlij komentarz